2016 roku pod wieloma względami okazał się dla mnie rokiem nijakim, któremu bliżej do złego niż dobrego.
Na jego początku wzięłam udział w dwóch wyzwaniach książkowych - "Przeczytam 52 książki" oraz "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu".
Ku chwale niebios, gwiazd i Matki Ziemii udało mi się zaliczyć oba challenge!
Przeczytałam 67 książek, a łączna długość grzbietów wynosiła 174,4 cm, podczas gdy sama mierzę 164.
Czy uważam to za dobry wynik? Na pewno mogło być lepiej, ale i tak rozpiera mnie duma, że chociaż dwie rzeczy w 2016 roku mi wyszły.
Przejdźmy do moich dwóch TOPek - najlepsze i najgorsze książki, jakie przeczytałam w roku 2016.
Zaczniemy od najgorszych, bo już taka ze mnie pesymistyczna osóbka.
Warto wspomnieć, że wymienione przeze mnie pozycje to nie tylko książki złe i słabe, ale też takie, które mnie wyjątkowo rozczarowały mimo moich dużych oczekiwań.
TOP 5 NAJGORSZYCH KSIĄŻEK 2016 ROKU:
1. Baśniarz
Ten tytuł nawet nie przechodzi mi przez gardło. Boże, nigdy nie męczyłam się tak z żadną książką (chociaż przepraszam - "Drżenie" było gorsze!). Słaba kreacja bohaterów, byli tak przerysowani i sztuczni, że aż żenujący. Książka miała dziwny klimat i miałam wrażenie, że poza scenami "z baśni" była pisana na siłę. Nawet jej nie skończyłam, bo po 250 stronach podziękowałam tej autorce i nie przeczytam nic spod jej pióra do końca świata. Składam Wieczystą Przysięgę.
2. Korona
Szanowałam tę serię.
Mało tego! Trylogia naprawdę mi się podobała i dobrze ją wspominam (chociaż była oklepana i przewidywalna). Niestety, autorka zatęskniła za dodatkowymi zerami na koncie i postanowiła napisać "kontynuację", która jest diametralnie słabsza od pierwowzoru. Nie będę się tutaj wypowiadać na temat głównej bohaterki, bo mi ciśnienie skoczy, ale wiedzcie, że wszystko w niej jest złe i pokusiłabym się o stwierdzenie, że to czarny charakter. Osoba, który powinna być główną zaletą książki, jest jej największą wadą. Kiera Cass popełniła książkowe kamikadze.
Jeśli chcecie przeczytać "Rywalki" to tylko 3 pierwsze tomy.
3. Playlist for the dead
No cóż, przejechałam się, bo liczyłam na tę książkę, a była słaba w taki prosty i niewytłumaczalny sposób. Coś mi w niej po prostu nie grało, bohaterowie byli płascy, a rozwiązanie tajemnicy banalne.
4. Pani noc
Weszliśmy na ścieżkę "rozczarowanie" i ten tytuł jest przykładem, że książka nie musi byc fatalna, żebym mogła ją wepchnąć do tego podsumowania.
Kocham "Diabelskie maszyny" i serce szybciej mi bije za każdym razem, gdy myślę o tej historii. "Dary anioła" też bardzo mi się podobały (od 3 tomu, bo dwa pierwsze są zwyczajnie słabe), więc normalne, że czekałam na coś nowego od pani Clare. No i się doczekałam. "Pani noc" jest interesująca, ale za długa. Zapełniona niepotrzebnymi scenami i dialogami. Wiało nudą i już myslałam, że nie podołam tym 800 stronom.
Chociaż największą wadą tej książki jest główna bohaterka. Myślę o niej i chcę krzyczeć. Mam swój osobisty ranking złych postaci i ta tutaj znalazłaby się gdzieś między Celeaną (w mojej recenzji nieźle ją pojechałam, zachęcam), a Eadlyn z, pfu, pfu "Korony".
Do tego jest fatalnie wykonana i złamała się w minimum 5 miejscach - wydawnictwo zaoszczędziło na kleju.
5. Ukryta łowczyni
Jest mi tak przykro, że akurat ten tytuł się tutaj znalazł, bo "Porwana pieśniarka" była cudowna i porywająca, umierałam, czekając na kontynuację, a ona ostatecznie jest w "Top najgorszych książek...". Znowu ten sam błąd - za długa, przesadzona, w kolko owijano w niej w bawełnę i zapychano strony przypadkowymi scenami. Cecile, którą tak szanowałam, straciłam "to coś" i zaczęła mnie denerwować. Do tego rozwiązanie tajemnicy było do przewidzenia i trochę oklepane.
TOP 5 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK 2016 ROKU:
Postanowiłam, że nie umieszczę tu tak oczywistych typów jak Murakami czy Sue Monk Kidd, bo byłoby to nie fair wobec innych dzieł. Ta dwójka autorów zasługuje na inną rangę "dobrych książek".
Na pierwszym miejscu postanowiłam umieścić "Szóstkę wron", bo ta książka do tej pory zaprząta mi myśli i wciskam ją każdej napotkanej osobie, bo czuję się lepiej z myślą, że ktoś mógłby docenić ją tak jak ja. Wszystko w tej książce było na miejscu - zaczynając od bohaterów, kończąc na fabule. Do tego wątek Niny i Matthiasa, przez który rozpływam się, padam na kolana przed autorką i uświadamiam sobie, że czytając o takich facetach, będę nieszczęśliwą singielką.
Polecam wszystkim, a jeśli chcecie poczytać więcej ochów i achów to odsyłam do mojej recenzji.
2. Milk and honey
To nie książka fabularna, a zbiór poezji, ale pozwólcie mi się na ten temat wypowiedzieć.
Pewnie już to wspominałam - nie czytam poezji, nie przepadam za nią, ale widząc okładkę "Milk and honey" i kilka jej fragmentów, nie mogłam się powstrzymać. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu, bo wiersze Rupi przedarły się przez gruby lód otaczający moje serce i zagnieździły się w jego środku. Nigdy nie czytałam czegoś tak intymnego, prawdziwego. Czuję się tak zżyta z autorką, że bardziej już chyba nie można. Jeśli nie macie problemu z angielskim - zapoznajcie się "Milk and honey", bo warto. Słyszałam, że ma powstać polskie tłumaczenie, ale uważam, że z poezją nie jest tak łatwo - tylko autor wie, jakie uczucia mają z wiersza wynikać i co chce nim przekazać, więc tłumaczenie i przekład mogą mu wiele odebrać. Oceńcie sami.
3. Król kruków
W swojej recenzji pisałam, dlaczego lubię tę pozycję, więc nie będę się powtarzać, ale naprawdę polecam. Jest niezwykle klimatyczna, tajemnicza, a przy tym intrygująca. Bohaterowie też zrobili na mnie duże wrażenie (Ronan, kocham cię), czyta się szybko i w zasadzie nie chce się jej kończyć.
4. Zanim się pojawiłeś
4. Zanim się pojawiłeś
Ta książka ma swoich zwolenników i przeciwników, ale ja totalnie się w niej zakochałam i przepłakałam całą noc po jej zakończeniu. Lou była oryginalna, niespotykana i pozytywna, zaczęłam zazdrościć jej tej radości i pewności siebie. Cudowna historia, ekranizacja również warta uwagi (Emilia i Sam love).
Nie muszę was chyba do niej zachęcać, bo 2016 był rokiem tej książki (i nowego Harry'ego, którego też poooolecam) i zna ją każdy książkoholik.
5. Słodka zemsta
Ostatnia już lektura - może nie tak dobra jak poprzedniczki, ale okazała się wspaniałym zakończeniem historii, którą bardzo sobie cenię, więc zostanie ze mną na długo. Sara bawiła się moimi uczuciami i mimo że czytałam ten tom dużo wcześniej w oryginale - dalej świetnie się bawiłam.
Czytałam Baśnierza i bardzo mi się podobał, może trochę i był nudnawy momentami, ale i tak mi się podobał. ^^
OdpowiedzUsuńJa stwierdziłam, że po Następczyni daruję sobie Koronę, bo zawiodłam się na Następczyni, a Eadlyn była koszmarnie irytująca. :/
A szóstka wron od dawna za mna chodzi i tylko prosi się o przeczytanie )podobnie jak Szklany tron xD.
Zanim sie pojawiłeś kocham! ♥♥
Pozdrowionka! :)
recenzjeklaudii.blogspot.com
Sięgnij po wrony koniecznie!
UsuńPozdrawiam :)
Ja w Selekcji jestem na Następczyni, ale Eadlyn wydaje mi się ciekawą bohaterka... Mam nadzieję, że nie zawiodę się na Koronie!
OdpowiedzUsuńBaśniarza kiedyś chciałabym przeczytać bo chyba od ciebie jako pierwszej słyszę negatywną opinię.
Szóstkę wron muszę przeczytać, tak jak Króla Króków no i Szklany tron! Tyle zaległości...
Do Zanim się pojawiłeś mnie w ogóle nie ciągnie i nie mam zamiaru tego czytać. Nie moje klimaty...
Pozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
A ostatnio ciągle widzę, że Baśniarz i Pani noc jest w zestawieniu najlepszych książek XD Mimo tego, że tak ci się nie podobała Korona (w zasadzie chyba każdemu XD), to chyba ją przeczytam. Chciałabym mieć wszystkie tomy, więc..ale pewnie będę chciała tą książką rzucić o ścianę. W razie czego to zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Www.biblioteczkapati.blogspot.com