poniedziałek, 24 października 2016

Szóstka wron | Leigh Bardugo





Leigh Bardugo urzekła mnie swoją Trylogią Grisza, dlatego kolejna jej książka rozgrywająca się w pokochanym przeze mnie świecie, nie mogła przejść mi koło nosa. "Szóstka wrona" miała opis zalatujący Suicide Squad, ale postanowiłam zaufać instynktowi i skusić się na tę pozycję. Jak oceniam spotkanie z lekturą?



Tytuł oryginalny: Six of crows
Autor: Leigh Bardugo
Seria: Szóstka wron#1
Liczba stron: 490
Czas czytania: 2 dni




Kaz Brekker to znany i ceniony przestępca, słynie jako doskonały złodziej, włamywacz i zabójca, i to właśnie ta popularność przyczyniła się do otrzymania oferty nie do odrzucenia. Kaz oraz wybrana przez niego grupka innych kryminalistów muszą obmyślić i zrealizować plan z pozoru niemożliwy - włamać się do pilnie strzeżonej twierdzy więziennej, uprowadzić z niej cennego zakładnika, a następnie przekazać go w ręce pracodawcy w zamian za niewyobrażalna sumę pieniędzy. Tak oto on i jego kompani wyruszają na samobójcza misję - każde z nich stanowi zagrożenie, nie tylko dla ludzi z zewnątrz, ale i siebie nawzajem.
Przepraszam, ale nie będę mogła przejść do oceniania tej pozycji, jeśli najpierw nie wspomnę o jej przepięknym wykonaniu. Książka ma czarne brzegi. Idealnie czarne, nie brudzące palców brzegi, które doskonale komponują się z ciemną okładką. Wydanie jest w twardej oprawie i wzbogacono je o zakładkę - wstążkę. Wewnątrz prezentuje się równie okazale i, uwierzcie mi, mogłabym na nią patrzeć godzinami. Okładkowe sroki (którą zdecydowanie jestem, jak widać zresztą) będą skakały z radości, mogąc ją mieć w swojej kolekcji.

Przechodząc teraz do fabuły i bohaterów, bo chyba to was wszystkich interesuje najbardziej - padam na kolana przed autorką, bo stworzyła coś niezwykłego. O ile nie jest to niesamowicie oryginalna powieść, tak wykonano ją z dbałością o szczegóły i, najzwyczajniej w świecie, z uczuciem, które naprawdę widać. Bohaterowie chwycili mnie za serce już od pierwszej strony - każdy z nich był inny, wyjątkowy, bardzo realistyczny. Ich zachowania były przemyślane, wzbudzali we mnie szacunek i po prostu nie dało się ich nie lubić. Gdybym miała wskazać czarną owcę, powiedziałabym, że mimo wszystko był nim główny bohater, Kaz. Czasami wydawał mi się zbyt gburowaty i wycofany, ale w momencie, w którym poznałam jego historię, zmieniłam zdanie. Z resztą każdy z szóstki miał coś o sobie do opowiedzenia, coś, co go kształtowało i dzięki czemu myślałam o nich jak o ludziach, a nie dwuwymiarowych postaciach. 
Moje serce należy do Niny i Matthiasa i nie, nie będę nic spoilerować, musicie przeczytać i samemu się przekonać jak cudowny był to duet.

"Mówi się, że kara powinna być stosowna do przestępstwa,
ja jednak uważam, że przede wszystkim powinna być stosowna do przestępcy."

Przechodząc od największego plusu powieści, czyli bohaterów, porozmawiajmy o fabule. Pomysł był naprawdę niezły i interesujący i tak, Leigh Bardugo jak najbardziej wykorzystała swoją szansę, tworząc dopracowaną i zgraną całość. Wydaję mi się, że ani raz nie myślałam nic w stylu "czemu, do cholery, tak się stało?" albo "nie rozumiem logiki bohatera". Napisałam wcześniej, że autorka przelała na kartki swoje uczucia, widać, że pisała tę opowieść z przyjemnością. Właśnie to przypomniało mi pierwszy tom Trylogii Grisza, "Cień i kość", który tak dobrze wspominam do tej pory. Mam nadzieję, że ta seria będzie do końca prowadzona z takim zaangażowaniem, co z Trylogią zakończyło się po drugim tomie (takie moje odczucie).
Styl jest niecodzienny, bo po prostu charakterystyczny dla Leigh, ale spokojnie, gdy już wkręcicie się w fabułę, zadomowicie się także z nim. 
Książkę czyta się naprawdę szybko, a to za sprawą świetnie poprowadzonej akcji.
Czytelnik po prostu chce wiedzieć, co będzie dalej. 
Przez to, że rozdziały pisane są naprzemiennie z perspektywy innych bohaterów, możemy bliżej poznać każdego z nich. 

I Jezu, co to za zakończenie! Przez ostatnie 50 stron siedziałam jak na szpilkach, przewracając szybko kartki, żeby poznać losy bohaterów. Działo się bardzo wiele, ale jak w zasadzie przez cała lekturę - akcja nie stała w miejscu, ale też nie pędziła na łeb na szyję. Wszystko wychodziło bardzo naturalnie. 
Macie mnie pewnie teraz za wielką fankę autorki, która będzie wychwalać wszystko, co wyszło spod jej pióra. Nie, to nie tak. Trylogia Grisza może i była dobra (a przynajmniej dwa pierwszej tomy świetnie wspominam), ale Szóstka wron to coś nowego, świeżego. Coś, co uczy nas (a w zasadzie was, bo ja od zawsze kocham tych złych), jak lubić antybohaterów i jak dostrzec dobre strony nawet najgorszego zbira.
Nie wiem, możliwe, że część z was będzie mieć o "Szóstce wron" gorsze zdanie, może nie uważacie wymienionych przeze mnie plusów za aż tak dobre, ale ja po prostu przepadłam. Najzwyczajniej w świecie pokochałam żarty Jespera, chemię Niny i Matthiasa i wiele więcej.
"Sekret to nie to samo co pieniądz.
Wydany nie zachowuje wartości."

Myślę, że już wystarczajaco zachęciłam was do lektury, więc obejdzie się bez podsumowania, ale i tak napiszę to jeszcze raz: przeczytajcie tę książkę i może akurat trafi was ona tak jak mnie. A jeśli nie to będziecie mieć kolejną pięknie wydaną pozycję na swojej biblioteczce.

MOJA OCENA: 9/10


4 komentarze:

  1. Muszę koniecznie przeczytać tę ksiażkę, te pozytywne recenzje zachęcają! A wydanie kusi! ;-) Pozdrawiam
    Osobliwe Delirium

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mnie zaciekawiłaś tą książką! xD
    Mam ochotę natychmiast lecieć i ją kupić xD ale ze względu na zawartość mojego portfela, musi to trochę poczekać. ;/
    Muszę to przeczytać i coś czuję, że bardzo mi się ta książka spodoba. ;)

    http://recenzjeklaudii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślicznie prezentuje się ta książka ^.^ Zachęca fabułą, jak i okładką. Fajnie, że dodali do niej wstążkę. :D
    Wystarczająco zachęciłaś mnie do tej lektury, więc jak ją znajdę, to z chęcią głębiej się zanurzę w tą historię.
    Pozdrawiam!
    nastolatka-marzycielka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęciłaś mnie i to bardzo. Bardzo lubię takie książki, nawet jeżeli nie są super oryginalne. I dopracowane szczegóły to coś, co bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń